Dom na wsi? Nigdy w życiu!

    - Zwariowałeś?... I to ma być ten CUDOWNY domek za miastem?- zasyczałam wściekle próbując uwolnić mojego nowiuśkiego adidasa z mętnej brei w którą bezwiednie wdepnęłam...
 Chyba ci coś na głowę upadło...no zlituj się, popatrz!....wieś zabita dechami, wszędzie błoto, krzaczory...białego człowieka nie widać...nawet drogi porządnej nie ma...I to" za miastem" trochę daleko...ze 20 min tu jechaliśmy , jak nie lepiej...Co to jest jakiś spóźniony Prima Aprillis? Dobra pośmialiśmy się...wracamy!!!
- Poczekaj...jeszcze niczego nie obejrzałaś!- mężuś głuchy na argumenty dziarsko przeskakiwał z kępki na kępkę jak jakaś swawolna sarenka w ogóle nie reagując na moje protesty...
- jeszcze chwila i zobaczysz potencjał...TADAM! 
Stał tam. Szary kloc przykryty eternitem...jak rasowy agent nieruchomości ogarnęłam wzrokiem spróchniałe dechy...spękany tynk i zamszony chodniczek...no jaja jakieś!
- Gdzie ten potencjał? Rudera w jakiejś zatęchłej dziurze...nie wieś nawet...tylko kolonia...Nigdy w życiu!!! 
- CICHO! -zaryczał mężuś w ekstazie...Słyszysz???
- Co niby? -spytałam z widoczną ironią bo już powoli dość miałam tej dziwnej wyprawy
- CISZĘ słyszysz?
..................
Nadstawiam ucha. Pies zaszczekał w oddali...Krowa zaryczała tęsknie...Zadzwięczało jakimś owadem....Oszołomiło. Pogłaskało po skórze...
Cisza...jak kryształ...zimna jeszcze...kwietniowa...

- A co ty mi tu...- urwałam w pół zdania...mój wewnętrzny głos rozsądku jeszcze bojowy topniał powoli, kiedy zanurzyłam wzrok w budzącej się zieleni horyzontu...i schodziłam niżej...po trampolinie gałęzi wprost nad staw z szumiącym tatarakiem..w rozkołysane trawy...
Stałam tam urzeczona...







 Ja...niespokojny duch wypasiony na adrenalinie miejskiego życia...korposzczur...leming w żakiecie....na codzien biegająca w szpilkach...z kubkiem kawy...zorganizowana od linijki...po szczurzemu szczęśliwa w tym swoim sterylnym świecie ze szkła...
Spijam ten błękit , wdycham nosem, smakuję...z każdą sekundą coraz bardziej bezbronna wobec tego Piękna..
Podświadomie czuje , że to TU.
 TO MOJE MIEJSCE.



Komentarze

  1. Pamiętam sprzed siedmiu lat moje wrazenia jak kupiłem dom na wsi i widziałem w oczach zony przerazenie. Ja natomiast byłem jak na narkotykach. Chyba sie udało. Pozdrawiam i trzymvm kciuki za Wasze najblizsze lata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! ZwiedziłamTwojego bloga i jestem pod wrażeniem :) Teraz już się nie boję. ...bardziej oszołomiona jestem ale tak pozytywnie...dużo pracy za nami...jeszcze więcej przed...Ale wiem ,ze decyzja zeby tu zamieszkać była strzałem w dziesiątkę. Pozdrawiam ciepło i dzięki za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak bym widziała swój dom :) z tą różnicą, że ja zobaczyłam to miejsce, ten dom w pewien marcowy dzień, padał deszcz. Przyjechaliśmy, wysiedliśmy z auta i poczuliśmy, że to jest to miejsce.
    Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne uczucie...mieć swój kawałek nieba,miejsce w którym możesz oddychać pełna piersią, gdzie czujesz się integralna częścią a nie tylko dodatkiem...ciesze sie, ze jest Ci dane tego doświadczać :) ciąg dalszy będzie jak tylko wolna chwilę złapie. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny

      Usuń
  4. Iza P. - Znakomity blog, świetny styl, super się czyta... I jakże bardzo przypomina to moją przygodę ze wsią na zadupiu ;) Polecam tylko jak najszybciej się przerzucić na własną domenę, i własnego bloga! Tak, byś mogła o nim decydować w 100% - jak nie będziesz miała pomysłu jak to zrobić - napisz do mnie - chętnie pomogę. I zapraszam na www.WiejskieInspiracje.pl - na moją przygodę z przeprowadzką i życiem na wsi ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty